Strona główna  /  Lista porad  /  Wywiad z Rose-Marie Swift
 

Wywiad z Rose-Marie Swift

wywiad z rose-marie swift

Wywiad z Rose-Marie Swift

Jestem naprawdę szczęśliwa. Ludzie mówią: „Boże, szukałam na całym świecie kosmetyków, które nie zepsują mi skóry i mnie nie podrażnią.”


Witam, nazywam się Kristen Arnett, jestem ekspertem Green Beauty dla Truth in Aging. Obok mnie siedzi Rose-Marie Swift, założycielka RMS Beauty.

WERSJA VIDEO

Kristen Arnett: Naprawdę świetnie, że jesteś tutaj z nami! Sama jestem makijażystką i uważam Ciebie za wielką, wspaniałą makijażystkę i niesamowitą kreatorkę  linii kosmetyków, które są wzorcowym przykładem naturalnych, organicznych i dobroczynnych składników. Wspaniale jest się z Tobą zobaczyć. Jestem pewna, że nasi czytelnicy mają mnóstwo pytań na temat Twoich produktów, ich działania oraz tego, jak je stworzyłaś.

Rose-Marie Swift: Dziękuję, u la la la!

KA: Jako makijażystka zdecydowałaś się stworzyć linię produktów dla konsumentów, z których może skorzystać każda kobieta. Dlaczego?

RMS: Pracuję w branży modowej. Tworzę makijaże, które mają kilka warstw kolorów, często są przesadne, linie są bardzo mocne i wyraźne i trzeba to jakoś zrekompensować. Natomiast, kiedy idę ulicą, nie widzę kobiet z takim makijażem. Nie widzę tych jasnych, świetlistych kolorów. Nie widzę tych dziwnych kolorów. Doszłam do wniosku, że normalne pracujące kobiety, kobiety z dziećmi, chcą naturalnego, normalnego makijażu, który mogą wykorzystać, żeby podkreślić siebie. Nie chcą przechodzić przez cały rytuał nakładania maski na twarz, podkreślania konturów i rzęs. Pragną czegoś łatwego, dostępnego i uatrakcyjniającego ich twarze. Czegoś, co sprawi, że będą wyglądały zdrowo, promiennie i fantastycznie.

I dlatego to wszystko zaczęłam.

KA: Twoje produkty tak właśnie działają. Ale ich barwy są intensywne. Nie udawajmy, że nie mają kolorów.

RMS: Nadal chcę mieć je w swoich produktach. Zauważyłam, że wiele z nich po nałożeniu na skórę blednie po kilku minutach. Dlatego też chcę mieć w nich wystarczająco kolorów, aby ktoś, kto chce użyć ich przy sesji zdjęciowej, również mógł z nich skorzystać. Czasem muszę jednak upominać ludzi, żeby uważali z kolorami, bo produkty są bardzo intensywne. Jestem w tym obszarze dość hojna.

KA: Świetnie. Jeśli chodzi o skład, co sprawiło, że chciałaś stworzyć produkty tak rygorystyczne pod względem naturalności, organiczności i dobroczynności składników?

RMS: Kiedy zachorowałam, zaczęłam czytać o witarianiźmie i przez jakiś czas sama byłam witarianistką. Uświadomiłam sobie jakie korzyści przyniosło to mojej skórze. Zarówno jedzenie, jak i stosowanie produktów na twarz i włosy. Pomyślałam, wow, zobacz co to robi z Twoją skórą. Im więcej o tym czytałam, tym bardziej przekonywałam się, jak idealne dla skóry są naturalne produkty. Działają zgodnie ze skórą, uzdrawiają, odżywiają, nawilżają, robią to co tylko chcesz. W przypadku składników nie poddawanych obróbce termicznej nadal działają również antyoksydanty. Duża część branży kosmetycznej rafinuje, perfumuje, modyfikuje, frakcjonuje… Przez to te produkty stają się sztuczne. A wiele z nich nadal nazywanych jest naturalnymi.

KA: Tak, pochodzenia naturalnego.

RMS: Tak, dokładnie, pochodzenia naturalnego.

KA: Sama mam doświadczenie z Twoimi produktami i zauważyłam, że dzięki nim moja skóra promienieje, nie mam podrażnień. Wiem, że dużo osób z podrażnieniami, które miały raka lub inne choroby i ich skóra jest bardzo reaktywna, mogą używać Twoich produktów do makijażu.

RMS: Tak, dokładnie. Jestem naprawdę szczęśliwa. Ludzie mówią: „Boże, szukałam na całym świecie kosmetyków, które nie zepsują mi skóry i mnie nie podrażnią.” Mieli raka lub inne choroby, trądzik różowaty… lista jest długa. Klienci są bardzo zadowoleni z moich produktów. Jednym z sekretów, jest to, że nie używam olejków eterycznych. Jestem ich zwolennikiem w zastosowaniu i celach terapeutycznych, ale w naszych produktach mogłyby wchodzić w reakcję z ekstraktami i wywołać jakieś problemy. Dodatkowo bywają drażniące i raczej nie chciałabyś nakładać olejków eterycznych w okolicach swoich oczu. To jeden z powodów, dzięki którym klienci  nie zwracają moich produktów. Z uwagi na fakt, że nie ma olejków eterycznych. Bo byłaby to pierwsza rzecz, która wywołałaby problemy. Takie jest moje zdanie.

KA: Porozmawiajmy o Twoim sprawdzonym produkcie - Un Cover-Up. Słyszałam, że niedawno wygrał on nagrodę.

RMS: Tak, od Allure.

KA: O, magazyn Allure.

RMS: Tak, za ten, a właściwie za ostatni rok, przecież mamy już 2012, czas płynie szybko! To jest Un Cover-Up. Nazwałam go tak, ponieważ patrząc na większość podkładów, może się wydawać, że chcemy zakryć całą swoją skórę. Ten produkt, wierzcie lub nie, jest „czysty”. Jest bardzo dobry przy trądziku różowatym, zakrywa bardzo dobrze czerwień. Nie wiem dlaczego, ale z jakiegoś powodu to robi. Jest bardzo gładki, nałożę trochę na swoją twarz, tak żebyście mogli zobaczyć. Widzicie to? Ma trochę połysku, ale wchłania się w skórę. Przykrywa ładnie wszystko wokół nosa, więc nie musicie martwić się o małe zaskórniaki. Zakryje je a nie zbierze się dookoła i sprawi, że będą wyglądały jeszcze gorzej. Działa uzdrawiająco na skórę, ponieważ zawiera surowy olej kokosowy o działaniu przeciwgrzybicznym, przeciwbakteryjnym i przeciwmikrobowym. Jest więc świetny również dla osób z wypryskami. Dostajemy wiele opinii od klientek, którzy mówią, że ich skóra się oczyszcza. Tak! Cieszę się, że to słyszę. To jeden z moich najlepiej sprzedających się produktów.

KA: Spójrzmy na to nie tylko z perspektywy trądziku. Fakt, że jest to produkt nawilżający, sprawia, że wygląda on świetnie na twarzach kobiet dojrzałych. Pozostawia skórę nawilżoną. Nie sprawia wrażenia suchego proszku na twarzy.

RMS: Dokładnie, działa znakomicie u kobiet z bardziej dojrzałą skórą, ponieważ po prostu ją rozświetla. Wchłania się w skórę, która wygląda zdrowo i jasno. I nie sprawia wrażenia, że jest go za dużo, co widać przy użyciu wielu syntetycznych produktów. Ten, ponieważ jest naturalny i organiczny działa synergistycznie (w zgodzie) ze skórą, więc nie ma tych problemów. Uwielbiam ten produkt

KA: Jest fantastyczny

RMA: Dziękuję! Kolejnym… jest mój błyszczyk do ust.

KA: Jest niesamowity.

RMS: To jest bardzo nietypowy kolor. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko, że to mówię. Wiem, że ten kolor jest dziwny, ale zrobiłam to z pewnego powodu. Kolor był zainspirowany Giselle. Chciałam uzyskać kolor, który da lekki, prawie bardzo ciepły i naturalny odcień ust. Jeśli ktoś ma lekkie odbarwienia na swoich wargach lub są one nieco suche, czy dojrzałe - potrafią wtedy nieco zmienić kolor i być lekko szarawe – ten produkt temu przeciwdziała i sprawia, że usta wyglądają naturalnie. Bardzo chciałabym nałożyć go sobie teraz na usta, bo są lekko odbarwione, więc jest dla mnie idealny, ale mam na sobie czerwoną szminkę i narobiłabym tylko bałaganu. W każdym razie ten kolor działa cuda. Jego dodatkowym atutem, jest fakt, że również jest „czysty” – naturalny i organiczny, więc jeśli oblizujesz usta i trochę go połkniesz, nie musisz się martwić, bo nie ma w nim nic toksycznego. W nim też nie wykorzystujemy olejków eterycznych, więc usta nie będą podrażnione lub nie wysuszą się jeszcze bardziej. I można nałożyć go również na policzki

RMS: Tak! Mądra dziewczyna! Ma podwójne zastosowanie. Nakładasz tylko trochę…

KA: Słyszałam, że masz coś nowego.

RMS: Tak, mam coś nowego, mój RMS Beauty Oil. Traktuje ten produkt jak swoje dziecko.

KA: Opowiedz mi o nim.

RMS: Zobacz jak intensywnie żółty jest jego kolor. Naprawdę intensywny żółty. Jest w nim olejek buriti z Brazylii.

KA: Mogę spróbować?

RMS: Ma największą zawartość witaminy E ze wszystkich olejków na świecie.

KA: Jest jak płynne złoto!

RMS: Dokładnie! Powąchaj.

KA: Co to za zapach? Jest piękny!

RMS: W skład wchodzą naturalne olejki z bardzo egzotycznych ziół, są wytwarzane specjalnie dla nas i oczywiście wszystkie są organiczne. Oprócz witaminy E, ale nie jest ona modyfikowana genetycznie.

KA: To bardzo ważne.

RMS: Pozwoliliśmy „uwolnić się” naturalnym zapachom olejków. Wytwarzane są poprzez wyciskanie, żeby uzyskać esencję produktu.

KA: Podobnie do procesu tłoczenia prawdziwego oleju na zimno z oliwek.

RMS: Tak, to wyjątkowa technika i muszę być szczera – nie jestem do końca pewna jak dokładnie jest to robione, ale wydobywa się czystą esencję. Nie ma obróbki termicznej, rozpuszczalników czy heksanu tak jak zwykle ma to miejsce przy kompresji ziół… To fenomenalny produkt. A do tego, zastosowany przed Un Cover-Up jest nie do przebicia. Jest jak jedwab. Uczucie jest niesamowite. Nie jest tłusty, szybko wchłania się w skórę. Myślę, że będzie się cieszył dużym powodzeniem

KA: Jest świetny! Uwielbiam to, że nie jest przetworzony i niepoddany obróbce termicznej. Ludzie często nie wiedzą, że przy podgrzewaniu składników traci się korzystne wartości odżywcze.

RMA: Zawsze mówię, że jest z tym podobnie do gotowania brokułów. Jeśli ugotujesz je ciśnieniowo, będą do niczego. Zamiast tego można je lekko uparować i zjeść w ten sposób. Nie chcemy, żeby były rozmiękczone i gąbczaste, tak jak często podają je w restauracjach. Nie chcemy ich takich. Nie chcemy również mieć rozmiękczonych lub gąbczastych składników na swojej twarzy.

KA: Można to więc nazwać zdrową żywnością dla Twojej skóry.

RMS: Dokładnie tak.

KA: Świetnie! Dziękuję Ci bardzo, było fantastycznie. Uwielbiam to, co robisz i dziękuję Ci za to, że ciągle tworzysz świetne produkty, z których wszyscy mogą korzystać.

RMS: To ja dziękuję. Dziękuję za zaproszenie.

Zobacz również:

aromaterapia | pielęgnacja włosów | trądzik pospolity